W spotkaniu kończącym dziesiątą serię Orlen Superligi, grający przed swoją publicznością piłkarze ręczni Grupy Azoty Tarnów, pokonali po rzutach karnych Energę MKS Kalisz. Piąta w tym sezonie wygrana spowodowała, że na trzy kolejki przed końcem pierwszej rundy, podopieczni trenera Marcina Janasa zajmują w tabeli szóstą lokatę.

Mecz PGNiG Superligi piłki ręcznej mężczyzn: Grupa Azoty Unia Tarnów - Energa MKS Kalisz

Jeszcze przed omówieniem przebiegu meczu, warto zaznaczyć, że wczorajsza wygrana była dla tarnowian pierwszą w historii ich pojedynków z „siódemką” z Kalisza w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wcześniej nasz zespół pięciokrotnie przegrywał w regulaminowym czasie gry i trzykrotnie po rzutach karnych.

Pierwsza połowa z pewnością nie mogła przypaść do gustu kibicom lubiącym spotkania obfitujące w bramki. Udane interwencje, wybranego najlepszym zawodnikiem spotkania, Patryka Małeckiego (zakończył tę odsłonę ze skutecznością 50 proc., broniąc 7 z 14 strzałów) i Krzysztofa Szczeciny oraz błędy popełniane przez zawodników obu drużyn w ataku, spowodowały, że po dziewiętnastu minutach gry było 3-4. Dodać przy tym trzeba, że wszystkie trzy bramki dla gospodarzy zdobył w tym okresie Dzmitry Smolikau. Czwartą bramkę dla Grupy Azoty Unii rzucił w 20 min Michał Słupski i było to trafienie przełamujące ponad dziesięciominutową (dokładnie 10 minut i 11 sekund) niemoc „Jaskółek” w ofensywie. Do przerwy żadna z drużyn nie osiągnęła już przewagi większej niż jednobramkowa. Bohaterem ostatnich sekund był Vladyslav Parovinchak. Najpierw, wracając do obrony wyłuskał piłkę Mateuszowi Góralskiemu, a chwilę później trafił między słupki, ustalając wynik do przerwy na 8-7.

Druga połowa rozpoczęła się od niecelnych rzutów Aliaksandra Bushkoua i Dzmitrya Smolikaua. Goście odpowiedzieli na nie dwoma trafieniami Konrada Pilitowskiego, po których w 32 min wyszli na prowadzenie 9-8. Nie cieszyli się nim jednak zbyt długo. Po wykluczeniu Mateusza Kusa (była to jedyna kara w tym meczu), grający w przewadze tarnowianie zdobyli dwie bramki – autorem obu był Paweł Podsiadło, który pierwszą część meczu zakończył bez trafienia – doprowadzając do wyniku 11-9. W kolejnych minutach także więcej z gry mieli gospodarze. Po czwartej z rzędu asyście Dzmitrya Smolikaua i rzucie Jakuba Adamskiego było 13-10 (38 min). Kolejne dwa trafienia tarnowskiego obrotowego, doprowadziły natomiast w 42 min do wyniku 17-12. Gdy w 48 min nasz zespół, po dwóch rzutach Przemysława Mrozowicza prowadził 20-15, wydawało się, że jest po meczu. Siedem minut później po akcji Matiji Starcevicia na tablicy pojawił się jednak wynik 20-20. W końcówce tarnowianie dwukrotnie obejmowali prowadzenie, ostatecznie po godzinie gry mecz zakończył się jednak remisem 22-22 (8-7) i o wszystkim zadecydować musiał konkurs rzutów karnych.

Przed jego rozpoczęciem przewagę psychologiczną mieli tarnowianie. Zawodnicy z Kalisza podczas spotkania nie wykorzystali bowiem trzech „siódemek” (dwie obronił Patryk Małecki, rzut Mateusza Góralskiego był niecelny). Z pierwszych trzech prób zwycięsko wyszli bramkarze, a wynik otworzył Albert Sanek pokonując Krzysztofa Szczecinę. Przed ostatnią serią 2-1 prowadzili goście. Patryk Małecki obronił jednak rzut Matiji Starcevicia, a Vladyslav Parovinchak pokonał Jana Hrdlickę. Po krótkiej przerwie nie pomylił się Marcel Zdobylak, a po rzucie Dawida Molskiego piłka minęła bramkę i z dwóch punktów cieszyć mogli się zawodnicy Grupy Azoty Unii.

Grupa Azoty Unia: Patryk Małecki – Dzmitry Smolikau 6, Paweł Podsiadło 4, Michał Słupski 4, Jakub Adamski 3, Przemysław Mrozowicz 2, Aliaksandr Bushkou 1, Vladyslav Parovinchak 1, Albert Sanek 1, Łukasz Kucharzyk, Jakub Sikora, Jakub Tokarz, Marcel Zdobylak.

(sm)

ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ