TCK Tarnów: Festiwal w czasie pandemii

3 min czytania

Można odetchnąć, udało się! Co więcej, to była chyba przy całej swej dziwności i egzotyczności jedna z najfajniejszych edycji Tarnowskiej Nagrody Filmowej. A mam dość bogaty materiał porównawczy, bo do Tarnowa trafiłem przed szesnastu laty, najpierw jako juror, a od dwudziestej edycji festiwalu jako jego dyrektor artystyczny.

Obawy mieliśmy duże, niewiadomych było wiele, kilkakrotnie przesuwaliśmy termin imprezy. Ale pomimo pandemii postanowiliśmy w mniej lub bardziej ascetycznej formie festiwal zorganizować. Z własnego doświadczenia wiem, że gdy się cykliczną imprezę na jakiś czas zawiesi, bardzo trudno ją później reaktywować. Tak było choćby z bliskim memu sercu zakopiańskim Przeglądem Filmów o Sztuce, którego byłem kierownikiem programowym. Gdy zmuszeni byliśmy go zawiesić z powodu braku środków finansowych, na reaktywację przyszło czekać ćwierć wieku. Notabene, po kilkuletnim odrodzeniu ta fantastyczna impreza znowu została zawieszona…

Co do Tarnowskiej Nagrody Filmowej uparliśmy się, a szczególnie uparła się Ania Grygiel, jej dyrektorka, oraz Tomek Kapturkiewicz, dyrektor Tarnowskiego Centrum Kultury, za co im bardzo dziękuję. Przyznaję, siedząc od blisko pół roku w domu, miałem pewne wątpliwości. Po pierwsze, czy sprostamy pod względem technicznym. Bałem się zwłaszcza o zdalne spotkania z artystami, które zaplanowaliśmy po każdym konkursowym seansie. Czy dobra będzie słyszalność, czy nie będą się rwać połączenia? Po drugie co najbardziej istotne czy do kina wróci publiczność? Tego obawiałem się najbardziej. Miałem w głowie te kilka osób na premierowym filmie w jednym z krakowskich kin, które odwiedziłem w czasie zarazy. A do tego kinowego wyjścia długo się przygotowywałem, wszak należę do kilku grup szczególnie narażonych. Dobrze więc rozumiem wahania, nawet największych kinomanów. Co więcej, siedząc w domu, w pewnym sensie przyzwyczailiśmy się do oglądania filmów na mniejszych ekranach. Pewnie to mniej komfortowe niż w kinie, bardziej zaliczanie” niż oglądanie, ale jakże wygodne…

I tu niespodzianka! Spotkania udały się fantastycznie, za co wszystkim artystom bardzo dziękuję. Wymieniam, jak to się robi w filmie, w kolejności pojawiania się na ekranie tarnowskiego kina Marzenie. Dziękuję zatem: Marii Sobocińskiej, Łukaszowi Simlatowi, Dorocie Kędzierzawskiej, Łukaszowi Kośmickiemu, Zofii Domalik, Xaweremu Żuławskiemu, Robertowi Glińskiemu, Elizie Rycembel, Agacie Kuleszy, Bartoszowi Kruhlikowi, Piotrowi Adamczykowi i Agnieszce Holland.

Dziękuję całemu zespołowi organizacyjnemu festiwalu, Romanowi Kalarusowi za plakat, Ryśkowi Jaźwińskiemu za prowadzenie spotkań, jury profesjonalnemu pod wodzą Kingi Dębskiej oraz jury młodzieżowemu za świetnie wykonaną pracę. A nade wszystko, dziękuję tarnowskiej publiczności, że tak tłumnie stawiła się w kinie zamaskowana, zdezynfekowana, zachowując niezbędny dystans. To dzięki Wam, mimo trudnych pandemicznych czasów, udało się zachować cząstkę atmosfery tej imprezy, z której zawsze słynęła. Tarnów znów okazał się biegunem ciepła nie tylko w sensie klimatycznym, pogoda ducha także dopisała. Mam nadzieję, że za rok spotkamy się w kinie Marzenie już bez żadnych ograniczeń, czego Państwu, organizatorom i sobie życzę.

Jerzy Armata
Dyrektor Artystyczny TNF

p.s. Były drobne problemy Łukasz Simlat na trzy pierwsze pytania prowadzącego rozmowę z uwagi na brak połączenia zmuszony był do odpowiedzi w języku migowym, a wiercenie się Bartosza Kruhlika podczas spotkania wynikało nie z powodu cierpienia na ADHD, a podgryzania go przez jego ukochanej kotki imieniem Kruha, która nieco się denerwowała, że pan nie poświęca jej należytej uwagi.

Rysunek: Henryk Sawka dla Stowarzeszynia Filmowców Polskich / Portalfilmowy.pl

Tarnowskie Centrum Kultury, tck.pl/aktualnosci-tarnowska-nagroda-filmowa,8,1954,festiwal-w-czasie-pandemii.html

Autor: krystian