To nie była łatwa służba. Kiedy asp. sztab. Mariusz Motyka ze st. asp. Andrzejem Mrówką z komisariatu w Żabnie wyjeżdżali w teren rano, nie przypuszczali z jak wielkim wyzwaniem tego dnia przyjdzie się im zmierzyć. Całe szczęście wyzwaniu podołali i desperacka walka o życie 41-latka skończyła się zwycięstwem. Dzięki ich determinacji i doświadczeniu, mężczyzna który chciał się podpalić ocalał. Mundurowi odwiedli go od ostatecznego kroku.
W ostatni piątek Mariusz i Andrzej - dwaj dzielnicowi z Żabna rozpoczęli służbę z samego rana. Pierwsze dość spokojne godziny nie zapowiadały tego, co miało wydarzyć się później. W południe oficer dyżurny przyjął zgłoszenie od mieszkanki miejscowości oddalonej kilka kilometrów od miasteczka, że jej mąż wyszedł z domu, zabrał kanister z benzyną i zamierza zrobić sobie krzywdę. Przyczyną tak dramatycznego kroku miały być osobiste problemy.
Aby jak najszybciej dotrzeć z pomocą i zapobiec najgorszemu, zadanie powierzone zostało znajdującym się najbliżej dzielnicowym, którzy co sił pognali i kilka minut później byli już na miejscu. Wspólnie z przerażoną kobietą pobiegli do pomieszczenia gospodarczego gdzie zastali 41-latka. Na kolanach trzymał on kanister z benzyną, a w ręce zapalniczkę i kiedy tylko zobaczył wchodzących, oblał się benzyną i zaczął krzyczeć, że jeżeli ktokolwiek zbliży się do niego, podpali się. Sytuacja stała się dramatyczna i wydawać by się mogło bez wyjścia. Ale mundurowi, którzy w swojej pracy spotykają się z różnymi sytuacjami, wymagającymi nie tylko stalowych nerwów ale również błyskawicznej reakcji, wiedzieli co zrobić. Podczas prowadzonej w delikatny, acz zdecydowany sposób rozmowy, trwającej dobrych kilka minut, z których każda wydawała się być wiecznością, nakłonili mężczyznę aby zrezygnował ze swojego planu i odłożył źródło ognia. Z ich pomocą wrócił do domu, gdzie zdjął z siebie mokre od benzyny ubrania. Policjanci wezwali służby medyczne, a te zdecydowały o zabraniu pana do szpitala.
I choć brzmi to jak banał, a życie czasem daje mocno w kość– to „i tak warto żyć…”, bo „po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój…”.
Naszym dzielnicowym – Mariuszowi i Andrzejowi dziękujemy i gratulujemy.