Niestety ostatni dzień w starym roku nie dla wszystkich był radosny. W tym roku niektórzy właściciele zawiedli swoich czworonożnych członków rodziny. Tarnowski Azyl dla Psów i Kotów miał pełne ręce roboty, wszystko w związku z liczbą zgłoszeń i interwencji ws. zaginionych psów.

azyl

Jak przyznaje Adrian Starzyk, kierownik przytuliska, od kilku lat nie było tak licznych interwencji. Zazwyczaj świąteczno-noworoczny był dość spokojny i trafiało około 3-4 psy. Teraz, nie licząc świąt Bożego Narodzenia, w Sylwestra i dwa dni po nim do azylu trafiło aż 10 psów. - Już w samym dniu sylwestrowym około godziny 20 mieliśmy kilkanaście zapytań o zaginione psy. Tyle było apeli, jak zachowywać się w tym czasie, niestety nie wszyscy potraktowali poważnie i  wychodzili na spacery z psami późnym wieczorem, kiedy wystrzały były coraz częstsze – wyjaśnił kierownik Azylu dla Psów i Kotów.

Żaden z psów, które trafiły do schroniska nie posiadały ani adresówek z numerem telefonu do właściciela, tylko jeden był zaczipowany. - Niestety chip nie był wprowadzony do bazy danych, co jednocześnie oznacza, że był bezużyteczny – dodaje Adrian Starzyk.  Jak podkreślił kierownik przytuliska, wszyscy myśleli, że z powodu pandemii nie będzie tak dużo fajerwerków - było ich tyle samo, w niektórych miejscach więcej.

Obecnie w Tarnowskim Azylu dla Psów i Kotów rezyduje prawie 130 zwierzaków (ok. 100 psów i 30 kotów), które wciąż czekają na swój dom.

 

(pm)