Nietypową interwencję obsługiwali policjanci z komisariatu przy ul. Narutowicza. Zgłoszenie dotyczyło pozostawienia samochodu BMW na jednym z parkingów z włączonym silnikiem. Samochód był zamknięty, a kierowcy przy samochodzie nie było.
W piątek późnym popołudniem wpłynęło zgłoszenie najpierw do strażników miejskich, a następnie do policjantów, dotyczące pozostawienia samochodu marki BMW na jednym z parkingów osiedlowych. Bmw było zamknięte, miało włączony silnik… jednak kierowcy nie było w pobliżu. Poszukiwanie właściciela zakończyło się na ustaleniu jego miejsca zamieszkania, jednak w domu nikt nie otwierał. Funkcjonariusze Straży Miejskiej w przez kilkadziesiąt minut stali w rejonie pozostawienia pojazdu z włączonymi światłami uprzywilejowania w celu zwrócenia na siebie uwagi. Nic to jednak nie dało. Policjanci ustalili numer telefonu, pod który wykonane zostały połączenia, jednak to również nie przyniosło żądanego efektu. Dopiero w sobotę rano mężczyzna oddzwonił na numer do dyżurnego komisariatu. Potwierdził, że posiada kluczyki do samochodu, jednak nie wiedział, że silnik jest cały czas uruchomiony. Zszedł do pojazdu otworzył go oryginalnymi kluczykami i wyłączył silnik. Tłumaczył policjantom, że właściciel pojazdu, pozostawił swój samochód na parkingu, przekazał swoje dzieci i szybko ruszył w dalszą trasę innym pojazdem. Nie zwrócił uwagi, że nie wyłączył silnika, a samochód został zamknięty.
W związku z pozostawieniem pojazdu bez dozoru, policjanci skierowali wniosek do tarnowskiego sądu o ukaranie kierowcy - właściciela bmw.