W tygodniku TEMI z 10 lutego 2021 r. ukazał się tekst pt. „Czy prezydent Ciepiela nami manipuluje?”, podpisany przez p. Marcina Kupca. W tekście znalazły się informacje nieprawdziwe, półprawdziwe, dalece odbiegające od stanu faktycznego oraz takie, które określić można co najmniej mianem „dziwnych”, bowiem trudno je zrozumieć w przytoczonym kontekście. Poniżej publikujemy treść sprostowania, które przesłane zostało redakcji TEMI.

Już zamieszczony na wstępie materiału cytat z wypowiedzi prezydenta Romana Ciepieli podczas „śmieciowej debaty” na styczniowej sesji Rady Miejskiej Tarnowa został wyrwany z kontekstu lub autor artykułu nie zrozumiał, czego ten fragment wypowiedzi prezydenta dotyczył. Poświęcony był bowiem omówieniu całego cyklu zagospodarowania odpadów w Tarnowie, z użyciem pokazywanej radnym prezentacji multimedialnej. W części dotyczącej spalarni była mowa o planowanej kiedyś przy ul Komunalnej (dawniej Cmentarna) spalarni odpadów zmieszanych. Dla tego zamierzenia Rada Miejska uchwaliła we wrześniu 2014 r. Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego, wskazując bardzo precyzyjnie lokalizację obiektu. Tylko osoba nie znająca realiów tarnowskich lub mająca złą wolę mogła przypisać ten fragment wypowiedzi innemu zamierzeniu inwestycyjnemu, np. planowanej instalacji MPEC w obiekcie firmy przy ul. Spokojnej. Żeby nie było żadnych wątpliwości: prezydent pokazał na prezentacji fotografię spalarni w Krakowie, w której spalane są odpady zmieszane, stwierdzając wyraźnie, iż taka w Tarnowie nie może powstać m.in. z powodu zmiany w prawie. Sejm RP uchwalił w grudniu 2020 r. zakaz spalania odpadów zmieszanych (odstępstwa od tej zasady są bardzo rygorystycznie uwarunkowane). Nowe prawo wchodzi w życie z końcem czerwca 2021 r.

Konkluzja prezydenta była jednoznaczna, precyzyjna i niebudząca wątpliwości: w Tarnowie taka spalarnia odpadów zmieszanych w najbliższym czasie nie powstanie. To oznacza, że teren przeznaczony pod tę lokalizację przy ul. Komunalnej (dawna Cmentarna) nie będzie do tego celu wykorzystany.

Przypomnieć również należy, iż przekazując radnym informacje o całym cyklu obiegu odpadów prezydent mówił, iż problemem miasta, konkretnie dzielnicy Krzyż, jest sprawa odorów. Aby być pewnym, że odory nie pochodzą z instalacji miejskich, należy w obiektach MPGK sp. o.o. oraz PUK sp. z o.o. przy ul. Komunalnej przeprowadzić odpowiednie inwestycje, aby proces selektywnej zbiórki, segregacji i utylizacji był neutralny dla środowiska. Likwidacja odorów będzie możliwa po wybudowaniu hal o zamkniętym obiegu powietrza. Prezydent pokazał konkretne projekty i koncepcje tych inwestycji.

Autor publikacji, nie rozróżniając inwestycji mających na celu spalanie odpadów, skupił uwagę na zadaniu przygotowywanym przez MPEC S.A. przy ul. Spokojnej. Osoby znające plany MPEC, a do takich z pewnością należy prezydent Tarnowa, wiedzą, iż firma nie planuje budowy spalarni, a „instalację kogeneracyjną do produkcji energii z przetworzonych odpadów komunalnych z wykorzystaniem ciepła do miejskiej sieci ciepłowniczej w Tarnowie” – jak brzmi pełna nazwa projektu. W obiekcie ma być spalana frakcja odpadów o odpowiedniej kaloryczności, która z mocy prawa nie może być składowana na składowisku odpadów i nie zawiera też frakcji uzyskanych z selektywnej zbiórki odpadów. W Tarnowie takich odpadów rocznie powstaje obecnie ok. 20 tys. ton. Instalacja MPEC planowana jest na spalenie 40 tys. ton rocznie.

Prezydent wspomniał też, że instalacja planowana do realizacji przez MPEC jest w innym miejscu niż dzisiejsza sortownia przy ul. Komunalnej oraz że nowa instalacja MPEC nie rozwiązuje np. dzisiejszego problemu odorów, co byłoby możliwe, gdyby powstała spalarnia odpadów zmieszanych, planowana przed laty przy ul. Komunalnej, od budowy której odstąpiono wiele lat temu. Autor tekstu w TEMI pomieszał te dwa wątki i wyszło mu, jak wyszło.

Przy tym spojrzeniu na sprawę kompletnie niezrozumiały jest przytoczony w tekście „komentarz” posła Piotra Saka, który stwierdza, iż prezydent „zaklina rzeczywistość”„żongluje pseudoargumentami”. Wygląda na to, iż podpisany pod tekstem w TEMI autor potrzebował wypowiedzi tzw. autorytetu, a pan poseł najprawdopodobniej po prostu wystąpienia prezydenta nie znał.

Notabene: prezydent zaciekawiony tym stwierdzeniem i podobnym, które poseł wygłosił w wypowiedzi dla Radia Kraków, uprzejmie poprosił Piotra Saka o przybliżenie kontekstu, czyli wytłumaczenie, co pan poseł miał na myśli i otrzymał odpowiedź, aby zwrócił się w tej sprawie… z oficjalnym pismem.

W dalszej części materiału, którą opatrzono nadtytułem „Czego prezydent nie wie” p. Marcin Kupiec stwierdza: „(…) spalarnię można w każdej chwili zacząć budować. Dlaczego prezydent o tym nie wie albo dlaczego prezydent stara się wprowadzić wszystkich w błąd?”. Otóż prezydent doskonale wie, o czym mówił do radnych - co wykazano powyżej - natomiast kompletnie nie wiadomo o jaką „spalarnię” pyta autor artykułu.

Wbrew wszelkim stwierdzeniom w tekście, które w części oparto na nie wiadomo jakich przesłankach, a w części na niezrozumieniu wypowiedzi podczas sesji, prezydent Tarnowa jest bardzo zainteresowany budową wspomnianej instalacji w obiekcie MPEC przy ul. Spokojnej, którą skrótowo nazywam tutaj „spalarnią”. Był tym zwolennikiem i wspierał wszystkie plany zmierzające do jej budowy, gdy zasiadał w fotelu przewodniczącego Rady Nadzorczej MPEC (powstał wówczas plan inwestycyjny, opracowana została strategia MPEC, w której spalarnia zajmowała poczesne miejsce), był jej zwolennikiem, gdy wydał warunki zabudowy dla spalarni, jest zwolennikiem i sprzyja budowie spalarni również obecnie, gdy opinii publicznej, z bliżej nieznanych powodów, usiłuje się sugerować coś diametralnie innego. Powiedzmy wprost: mówienie i pisanie, że prezydent nie sprzyja budowie spalarni jest kłamstwem! Rada Nadzorcza spółki i organ właścicielski podjęły wszystkie decyzje, które umożliwiają budowę.

Instalacji (spalarni) nie da się jednak obecnie budować, bowiem MPEC nie ma prawomocnej decyzji środowiskowej, a bez niej dalsze prace przygotowawcze przy inwestycji oraz sama budowa ruszyć nie mogą. A taką decyzję wydają inne instytucje i - w tej konkretnej sprawie - wszyscy czekamy na postanowienie sądu. Właśnie tej decyzji do dzisiaj nie ma.

Przyjrzyjmy się teraz pieniądzom, o których sporo się w tekście pisze, powołując się m.in. na wypowiedź prezesa MPEC Krzysztofa Rodaka, który mówiąc o finansowaniu planowanej budowy spalarni stwierdził w sprawie pożyczki z NFOŚ: „Oprocentowanie tej pożyczki wynosi 2 procent. Te 2 procent to jest całość kosztów tej pożyczki.” Marcin Kupiec pyta więc, czy prezydent „potrafił pozyskać pożyczki na choćby zbliżony procent”. Otóż potrafił i pozyskał, dlatego też mógł stwierdzić, iż jest to stosunkowo kosztowna pożyczka. Ale po kolei.

Otóż nie do końca w przypadku pożyczki MPEC od NFOŚ jest to „tylko 2 procent”. Zapowiedziana pożyczka przewiduje oprocentowanie nie mniejsze niż 2%, a to jest spora różnica, bowiem wertując statut MPEC dostępny na stronach Biuletynu Informacji Publicznej spółki można się dowiedzieć, że NFOŚ od 2001 roku ma zapewnione wynagrodzenie za objęte i przeznaczone do umorzenia akcje wyliczone jako wskaźnik inflacji plus 2%. W roku 2019 wskaźnik inflacji wynosił 2,3% do tego dodajemy 2% i mamy faktycznie oprocentowanie w wysokości 4,3%. Miasto w tym samym roku wzięło kredyt na 3,5%. W roku 2020 wskaźnik inflacji wynosił 3,4% do tego dodajemy 2% i mamy wynagrodzenie dla NFOŚ w wysokości 5,4%. Miasto wzięło w tym czasie kredyt na 2,5%. Na dodatek jeszcze w ubiegłym roku zmieniły się zapisy w statucie MPEC i NFOŚ od czerwca 2020 do końca czerwca 2021 roku będzie miał naliczone wynagrodzenie w wysokości 5,79%. Wygląda więc na to, że ten zachwalany przez TEMI tani pieniądz - delikatnie mówiąc - nie jest taki znowu tani.

I jeszcze kilka zdań o finansach. W 2016 roku koszt budowy planowanej przez MPEC instalacji spalania odpadów wynosił ok. 110 mln zł. W roku 2019 mówiło się i mówi obecnie o 200 mln zł (netto). Skąd tak olbrzymi wzrost kosztów? Nikt nie zająknął się na ten temat, a rzecz jest interesująca, bo np. planowana podobna instalacja w Starachowicach, projektowana dla spalania 30 tys. ton takich samych odpadów rocznie (MPEC ma w planach trochę większą instalację na 40 tys. ton rocznie), ma kosztować - według firm biorących udział w przetargu - 80 mln zł netto.

Kolejna interesująca rzecz to zdecydowane oświadczenie p. Marcina Kupca, iż MPEC za śmieci wzięte kiedyś do spalenia chce pobierać 350 zł od tony, a miasto obecnie płaci 800 zł od tony. Oferta brzmi wręcz cudownie i odpowiedzialny za gospodarkę komunalną wiceprezydent Tadeusz Kwiatkowski oraz skarbnik Sławomir Kolasiński już pewnie zacierają ręce i cieszą się na samą myśl o szykujących się oszczędnościach. Mnie męczy jednak jeden drobiazg: na jakich podstawach i obliczeniach owa kwota 350 zł została oparta? Czyżby jakaś wróżka ją podpowiedziała? No bo w jaki inny sposób można ocenić, co będzie działo się na śmieciowym rynku w okolicach 2025 roku, gdy instalacja MPEC ma szansę powstać? Warto uważać z takimi finansowymi proroctwami, bo a nuż ktoś z tarnowian weźmie je poważnie, potraktuje jako publiczne zobowiązanie i zacznie się kiedyś domagać od MPEC takiej ceny?

A co będzie, gdy inna spalarnia w okolicy rzuci cenę 340 zł za tonę? Obowiązują przecież przetargi, jest obowiązek wyboru najtańszej oferty i instalacja MPEC będzie miała poważny problem z paliwem… A nawet gdyby taka cena była przyjęta do kalkulacji inwestycji (nikt tej kalkulacji jeszcze nie widział, bo nieznane są ostateczne decyzje środowiskowe), to na jakiej zasadzie prezes MPEC obieca pobierać taka cenę od miasta Tarnowa, kiedy obowiązuje go prawo, w tym prawo zamówień publicznych?

Podsumujmy wszystko, co powyżej, nasuwa się nieodparte wrażenie, iż tekst zbudowano wokół założonej z góry tezy, chcąc pokazać rzekomą niechęć prezydenta Tarnowa do budowy w mieście spalarni. Skąd taki pomysł? Na to pytanie może odpowiedzieć tylko jego autor. Niestety argumentacja, przykłady, fakty i liczby dobrane zostały w sposób mocno amatorski i pokazujący brak głębszego zaznajomienia z tematem, więc zamiar się nie powiódł. Wspomniane wrażenie potęguje prosta sprawa: wystarczyło umówić się na spotykanie i zapytać prezydenta o jego stanowisko w tej sprawie, a szczegółowo wyłożyłby swój punkt widzenia. Ale nie zapytano! Dlaczego? Nie wiadomo.

Notabene wymaga tego nie tylko dziennikarski elementarz i etyka, ale także prawo – tak robią dziennikarze innych mediów, którzy wiedzą, iż dziennikarz jest zobowiązany zachować szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystywaniu materiałów prasowych, zwłaszcza sprawdzić zgodność z prawdą uzyskanych wiadomości lub podać ich źródło. Staranność to: dokładność, pilność, sumienność, dbałość o szczegóły, natomiast rzetelność to: uczciwość, solidność, obowiązkowość, konkretność, odpowiedzialność za słowo.

W omawianym tu tekście o staranności i rzetelności raczej nie można mówić, bowiem trudno tak nazwać e-maila wysłanego do niżej podpisanego, w którym znalazły się dwa pytania, a właściwie dwie tezy: 1. na jakiej podstawie prezydent twierdzi, że nie można już budować spalarni śmieci zgodnie z obowiązującym prawem? 2. Czy prezydent świadomie wprowadza w błąd opinię publiczną mówiąc, że planowana spalarnia ma być zasilana odpadami zmieszanymi? Żeby było jeszcze zabawniej pytania (?) owe zostały wysłane z bezpłatnego, prywatnego konta pocztowego w piątek 5 lutego o godz.13.30, czyli tuż przed weekendem, gdy wiadomo, że kolejny numer TEMI zamykany jest najpóźniej we wtorek rano. To taki symptomatyczny przykład. Na dodatek jeszcze ów mail z pytaniami urzędowy serwer poczty elektronicznej zaliczył do spamu i odzyskałem go dopiero po interwencji informatyków, gdy z tekstu w TEMI dowiedziałem się, że… nie odpowiedziałem na zadane mi mailowo pytania. No cóż, e-mail dobra rzecz, gdy go rozsądnie używamy, ale czasem warto też użyć telefonu. Oczywiście, gdy się chce uzyskać rzetelne informacje…

Ireneusz Kutrzuba
Rzecznik prasowy prezydenta Tarnowa