Wzrastająca liczba zgonów, mniej łóżek w szpitalach, problemy z dodzwonieniem się do lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Okres pandemii wirusa SARS-CoV-2 dał się we znaki wszystkim, zarówno lekarzom jak i pacjentom.

Problemy służby zdrowia

Druga fala epidemii choroby COVID-19 rzeczywiście okazała się ciężka – i dla pacjentów i dla tarnowskiej służby zdrowia. Z przyjęciami do szpitali był i dalej jest problem, choć powoli jest rozwiązywany. Początek listopada był jednak ciężki. – W tym czasie zdarzały się sytuacje, że odmawialiśmy przyjęcia pacjentów, ale były to głównie osoby z innych powiatów Małopolski. Nie było po prostu ludzi do pracy, nie było miejsc dla pacjentów nie zakażonych, sporo osób z personelu medycznego zostało oddelegowanych do oddziałów covidowych – mówi dyrektor Specjalistycznego Szpitala im. Edwarda Szczeklika w Tarnowie, Marcin Kuta. – Obecnie staramy się przyjąć wszystkich chorych wymagających leczenia szpitalnego – dodaje. Mniejsze zabiegi, aby odciążyć szpitale, wykonywane są obecnie w Zespole Przychodni Specjalistycznych. Tam zoperować można np. cieśń nadgarstka, przepuklinę, żylaki. Wykonują też artroskopię kolana i wycinają znamiona.

Łóżek w szpitalach w teorii nie brakuje, choć w praktyce wiele tych covidowych mogłoby być przeznaczonych dla innych pacjentów. W szpitalu im. Szczeklika (na dzień 17.11) na chirurgii urazowej i ortopedii są tylko dwa wolne miejsca na 30 możliwych, na chirurgii ogólnej, onkologicznej i naczyniowej zostało siedem wolnych łóżek, 23 są zajęte. W oddziale chorób wewnętrznych praktycznie wszystkie 26 łóżek jest zajętych. Tymczasem 19 listopada było 40 wolnych tzw. łóżek covidowych. – Część z nich mogłaby być przeznaczona dla pacjentów, którzy przeszli już okres zakaźności lecz wymagają jeszcze leczenia szpitalnego, ale decyzją wojewody małopolskiego mają takie, a nie inne przeznaczenie. Staramy się to zmienić – dodaje dyrektor.

Podobna sytuacja jest w Szpitalu Wojewódzkim im. św. Łukasza. Dalej wykonywane są tam operacje ratujące życie na kardiologii, chirurgii, neurochirurgii i urologii. Przyjmowani są onkologiczni pacjenci, prowadzone są radioterapie i poradnie onkologiczne. Zabiegów tego typu jest wykonywanych nawet więcej niż w ubiegłym roku. – Niestety, Narodowy Fundusz Zdrowia nakazał wstrzymać przyjęcia, które nie służą ratowaniu życia. Dalej jednak działają poradnie specjalistyczne, a jeśli nie ma potrzeby wizyty pacjenta na miejscu, odbywają się e-wizyty – mówił rzecznik Szpitala św. Łukasza w Tarnowie, Damian Mika.

Gorsza sytuacja jest jednak w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, gdzie prócz zwykłych pacjentów trafiają osoby z podejrzeniem zakażenia SARS-CoV-2. Dla nich przeznaczonych jest osiem łóżek. To właśnie przez to czas przyjęcia na SOR wydłużył się.

Kłopoty z przyjęciami mają także zwykłe przychodnie. Problemy z dodzwonieniem się do lekarza pierwszego kontaktu znamy wszyscy i z tego też powodu NFZ rozpoczął kontrole telefoniczne w przychodniach w całym kraju. Udający pacjentów pracownicy z NFZ dzwonią do wszystkich przychodni sprawdzając, jaki jest kontakt. Jeśli napotkają przeszkody, wysyłają upomnienia na piśmie, a jeśli przychodnia się nie dostosuje, mogą nałożyć karę. – Na razie nie mamy takich informacji, że któraś z tarnowskich przychodni dostała takie upomnienie z Narodowego Funduszu Zdrowia – mówi wiceprezydent Tarnowa, Dorota Krakowska.

Statystyki umieralności są zatrważające – w skali kraju rok temu średnio codziennie umierało 1100 osób, a tylko w październiku ta liczba bywała dwukrotnie większa. W Tarnowie śmiertelność wzrosła o ponad 80%. W październiku zmarło 169 tarnowian (w tym na Covid-19 zmarło 20 osób), w roku ubiegłym w tym samym czasie odnotowano 93 zgony. Eksperci są zdania, iż wyższa umieralność to prawdopodobnie efekt gorszego dostępu do leczenia, odwoływania wizyt lekarskich i unikanie placówek medycznych z powodu strachu pacjentów przed zakażeniem.

(mt)